W międzynarodowej nomenklaturze do wielkich miast zaliczają się tylko te, które liczą sobie ponad pół miliona mieszkańców. W Polsce jest to tylko pięć miast: Warszawa, Kraków, Łódź, Wrocław i Poznań. Ich sytuację przeanalizował łódzki demograf prof. Piotr Szukalski. Jak łatwo się domyślić i o czym pisaliśmy już często – sytuacja Łodzi jest najgorsza.
W latach 1980-2019 w przeciwieństwie do Łodzi i Poznania, Warszawa, Kraków i Wrocław powiększały swą liczbę mieszkańców. Strata Poznania wyniosła 14 tys. mieszkańców w porównaniu do 155,8 tys. w przypadku Łodzi.
Zgodnie z analizą profesora we wszystkich wielkich polskich miastach spada udział dzieci i młodej młodzieży oraz osób w wieku 20-39 lat, a znacznie wzrasta udział osób starszych. I w tym przypadku niechlubne pierwszeństwo ma nasze miasto. Podobnie jest z dzietnością, która jedynie w Łodzi jest niższa niż ogólnopolska. Niekorzystne jest również saldo migracji.
Inaczej na to patrzą łódzcy urzędnicy. Ich zdaniem problemu nie ma, ponieważ lukę demograficzną zapełniają zarobkowi imigranci i ich rodziny oraz studenci, z grona których rzadko kto jednak osiada tu na stałe.
JS
Zdjęcie: By MAx 92 – Praca własna, CC BY-SA 3.0, https://commons.wikimedia.org/w/index.php?curid=20464558
Źródło: www.dzienniklodzki.pl