W ostatni czwartek, Sejm przegłosował głosami PiS i PO uchwałę w sprawie trybu ratyfikacji międzynarodowej umowy handlowej CETA, zakładającej zwiększenie obrotów handlowych pomiędzy państwami Unii Europejskiej, a Kanadą oraz ujednolicenie przepisów dotyczących jakości produktów wprowadzanych na rynek. Zgodnie z uchwałą, do ratyfikacji umowy potrzeba większości 2/3 głosów (PiS razem z PO dysponują w sumie taką większością), a wprowadzenie w życie jej założeń może odbyć się już 27 października na szczycie UE-Kanada.
Dlaczego zatem należy sprzeciwić się ratyfikacji „umowy handlowej” mającej na celu „zwiększenie obrotów handlowych i ujednolicenie przepisów”? Otóż wspomniane „ujednolicenie przepisów” spowoduje de facto obniżenie jakości importowanych produktów (w USA i Kanadzie wymogi jakości są dużo niższe, niż w UE – nie wspominając o dopuszczeniu na rynkach obu wymienionych północnoamerykańskich państw stosowania GMO). Ponadto, produkty niższej jakości są tańsze w wytworzeniu, co spowoduje wyparcie przez te nafaszerowane chemią wyroby, produktów lokalnych i tych, które poprzeczkę pod względem jakości stawiają wyżej. Spowoduje to ograniczenie wolności konsumenckiej (co to za wybór, gdy wszystkie produkty są tak samo marne) i utrudni położenie polskich producentów i rolników. Oczywiście, zwiększenie obrotów handlowych nastąpi, lecz tylko w jednym kierunku. Ponadto, analogie pomiędzy CETA i TTIP są zauważalne, a zważywszy na fakt, że zarówno Kanada, jak i USA są zrzeszone w strefie wolnego handlu NAFTA, można uznać je za tożsame – z jedną tylko różnicą: TTIP było całkowicie utajnione dla opinii publicznej, a CETA jest teoretycznie dostępna, lecz praktycznie ciężko o umowie liczącej kilkaset stron, nieprzetłumaczonej na język polski mówić, że jest dostępna dla opinii publicznej.
Polacy, pomimo stosowania wielu tematów zastępczych, zauważyli niebezpieczeństwa kryjące się za umowami CETA i TTIP i próbują wywrzeć presję na rządzących, aby nie przyjmowali tej szkodliwej umowy. W Łodzi pikieta przeciwko CETA i TTIP odbędzie się w niedzielę, 9 października o godzinie 14:00 przy ul. Piotrkowskiej 143 (naprzeciwko biura PiS).
1 KOMENTARZ
Komentarze są wyłączone.
Przyszedłem na pikietę dodać swoją skromną pojedynczą osobę do demonstracji pełen obaw. Niestety, spełniły się – skromnie było i biednie. Nie to, co na finansowanych przez Sorosa kolorowych demonstracjach kodomitów – z grochówką, balonikami i nagłośnieniem na parę kilowatów.
Smutno mi się zrobiło. A tu jeszcze ci upierdliwi Hari Kriszna w te i z powrotem, jakieś dupencje z trąbkami – a wszystko, aby zakłócić i unieważnić pikietę. Policjantów więcej, niż uczestników. Boli mnie to.
Sądzę, że formułę wychodzenia na ulicę trzeba gruntownie przemyśleć.
Powodzenia.
Czołem Wielkiej Polsce.