Zgodną decyzją radnych, w Łodzi powstanie pomnik upamiętniający ofiary katastrofy smoleńskiej – kolejny po tym w Krakowie i na warszawskich Powązkach. Wniosek arcybiskupa Jędraszewskiego poparli radni PiS, PO i SLD. Niezależnie od moich sympatii czy antypatii politycznych, wydawało mi się, że pomniki powstają zazwyczaj w miejscu, z którym są związane. Szczególnie, że tych upamiętniających katastrofę smoleńską jest w Polsce co najmniej kilkanaście. Nie chcę obrazić niczyich uczuć (religijnych), ani snuć rozważań „kto za to wszystko zapłaci?” – wiadomo, że zapłaci kuria. Zwracam tylko uwagę na swoisty „kult” tragedii smoleńskiej i na nieznośny centralizm – czy nie powinno się wpierw uczcić wydarzeń związanych z Łodzią?
Pomnik upamiętniający 96 ofiar katastrofy smoleńskiej stanie u zbiegu ulic Skorupki i Stanisława Kostki, na tyłach łódzkiej katedry. Inicjatorem budowy jest metropolita łódzki, arcybiskup Marek Jędraszewski. W dniu 11 maja wszyscy radni – niezależnie od przynależności partyjnej – poparli jego projekt tłumacząc, iż pomnik „pozbawiony jest akcentów politycznych”, gdyż czci pamięć wszystkich ofiar. Sądzę, że dziś w Polsce mało kto nie dostrzega w katastrofie smoleńskiej akcentów politycznych – niezależnie od tego, czy mówi pogardliwie o „sekcie smoleńskiej”, czy krzyczy: „zamach!”.
2 w 1
Nie tylko jednomyślność radnych może budzić zdziwienie. Pomnik katastrofy smoleńskiej ma nawiązywać do – uwaga! – bitwy pod Monte Cassino. Dzień głosowania radnych zbiegł się z 72. rocznicą rozpoczęcia ofensywy polskich wojsk na Monte Cassino pod dowództwem gen. Andersa .Przypomniał o tym abp Jędraszewski w trakcie swego wystąpienia w magistracie dodając, że pomnik katastrofy smoleńskiej będzie opatrzony napisem, takim samym, jaki widnieje na miejscu spoczynku zdobywców Monte Cassino: „Przechodniu powiedz Polsce, żeśmy zginęli wierni w jej służbie”. W lokalizacji pomnika katastrofy zwraca się także uwagę na sąsiedztwo tablicy upamiętniającej Zbrodnię Katyńską. Czy to aby nie za dużo na raz?
Nie wiem też, czy napis i sąsiedztwo wystarczą, by we wspomnianych wydarzeniach przechodnie mogli dopatrzeć się paraleli. Ksiądz Isakowicz-Zaleski na swoim blogu pisze, że „Napis ten, umieszczony w nowym kontekście i w nowym miejscu, będzie dla łodzian okazją do refleksji na temat patriotyzmu.” Tylko czemu w Polsce patriotyzm musi nierozłącznie kojarzyć ze śmiercią i (lub) tragedią?
Upamiętnienie czy kult tragedii?
Pomnik będzie kolejnym w Polsce monumentem upamiętniającym katastrofę TU-154. Myślę, że nie ostatnim. Oprócz Krakowa i Warszawy, do grona miast, które upamiętniły tragedię dołączyły już m.in. Przedbórz, Zduńska Wola, Rzeszów, Oleśnica, Zakopane, Białystok, Rembertów, Ciechocinek czy Dębica. Gdyby pomniki zwycięskich powstań stawały równie gęsto, Polacy byliby o wiele mniej zakompleksionym narodem.
Upamiętnienie – jak sama nazwa wskazuje – sugeruje dbałość o pamięć. Ta o tragedii nie zginie. Jest wiele osób, które o katastrofie smoleńskiej nie pozwolą zapomnieć – czy się to komuś podoba, czy nie. I dobrze. Bo nie powinno się zapomnieć. Sądzę jednak, że o wiele więcej dobrego zdziałałoby rzetelne śledztwo, niż kilka (dziesiąt) pomników.
Upamiętnienie łodzian(ek)
O wiele bardziej zrozumiałe jest dla mnie upamiętnienie zmarłych tragicznie osób wywodzących się z Łodzi. W katastrofie zginęły przecież łodzianki: prezes Naczelnej Rady Adwokackiej Joanna Agacka-Indecka oraz posłanka na Sejm RP (z ramienia SLD), była szefowa kancelarii prezydenta Aleksandra Kwaśniewskiego, Jolanta Szymanek-Deresz. Dodam, że od 2011 roku, plac przed łódzkim Sądem Okręgowym nosi imię pierwszej z nich.
Polacy w całym kraju upominają się o poległych pod Smoleńskiem – od niedawna dołączył do nich również polski rząd. My, łodzianie, upomnijmy się najpierw o Żołnierzy Wyklętych związanych z naszym województwem, o poległego w „egzekucji stu” narodowca Kazimierza Kowalskiego, o Wandę Węgierską, przypomnijmy o Jadwidze Wajsównie, przywróćmy pamięć o Stanisławie Leszczyńskiej – „położnej z Auschwitz”; upomnijmy się o łódzkie włókniarki strajkujące w 1971 i o studentów łódzkich uczelni, skutecznie sprzeciwiających się władzy w 1981. Nikt za nas tego nie zrobi.
Marta Niemczyk
1 KOMENTARZ
Komentarze są wyłączone.
Polska zmieniła się po 10.04.2010 czy ktoś tego chce czy nie…
Pomniki dla strajkujących (jak sugeruje autor) kim by nie byli to chyba lekka przesada.