Na czym polega współczesna przemiana w kinematografii i literaturze dziecięcej?
Temat jest ważny, bo dotyczy kształtującej się elity przyszłego pokolenia, a dziś coraz trudniej wyodrębnić taką grupę w społeczeństwie. Wydaje się, że to składowa zjawiska o jakim dziś mówi głośno i fachowo w Polsce tylko jedna osoba – Krzysztof Karoń. Mowa rzecz jasna o postępie antykultury. I, moim zdaniem, nie można tu zapominać o przemyśle kreowania wirtualnych światów. Zajmijmy się jednak najpierw rzeczywistością pomyślaną dla najmłodszych, tą komercyjną.
Świat dziecka jest światem dokładnym, pełnym najdziwniejszych drobiazgów. Fantastycznie wykorzystują to studia filmów animowanych i dzisiejsi dziecięcy pisarze\kryptoideolodzy.
Nie należy dziś chyba śmiać się z westchnień za obrazem dzieciństwa i wolnego czasu jakim uraczył nas autor we ,,Wspomnieniach Niebieskiego Mundurka”.
Nie chodzi jednak o powrót do przeszłości, mamy zdobycze technologiczne i nie możemy od tego uciec, dzieci mają niejako obowiązek wchodzić w wirtualny świat, zaprzyjaźniać się z innymi metodami poznawania. Problemem jest jednak przepastność i różnorodność tego świata, nie dająca się zbadać przestrzeń, która wymusza błądzenie, tracenie czasu, bezmyślność.
Rodzice często nie są w stanie wytłumaczyć dziecku dlaczego papier ma większą wartość od matrycy, i to jest realne zagrożenie cywilizacyjne.
Autorzy współczesnych książek również są przesiąknięci
światem wirtualnym i przenoszą go z powodzeniem na papier jako
,,oryginalny”. Warunkiem zdobycia nagrody czytelniczej jest więc
dowcip ,,familijny”, którego tak naprawdę zrozumieją tylko
rodzice. Dzieciom trudno wytłumaczyć np. dlaczego mama Basi dała
tatusiowi na dzień ojca fartuszek zamiast zestawu narzędzi etc. W
zabawny sposób przekazywane są dzieciom treści podprogowe, mnóstwo
w nich głównie feminizmu i poprawności kulturowej. Weźmy pierwszą
z brzegu bajkę, której swego czasu pełno było w sklepach nie
tylko zabawkowych ale i spożywczych: Elena z Avaloru – puzzle,
napoje, lalki, kolorowanki, zastawa – cały przemysł, który jest
nośnikiem współczesnych ideologii. Mnóstwo scen, gdzie widzimy
mężczyzn w cieniu przebojowych dziewcząt; wyrysowani są
karykaturalnie na fajtłapy i safanduły, podobnie jest w bajkach:
,,Kraina Lodu”, ,,Księżniczka i żaba”, ,,Shrek”,
,,Księżniczka Zosia” czy ,,Kucyki Pony”.
Bohaterki zawsze
traktują swoich doradców jak przysłowiowych gapciów krasnalków,
dają im fory w grach zespołowych, pocieszają, poklepują po
plecach, współczują. Są przy tym osobowościami pełnymi wigoru,
radości z życia, siły fizycznej i psychicznej, nie pozbawione
nimbu tajemniczości.
Dziewczynki są od najmłodszych lat
poddawane zabiegom feminizacyjnym, podświadomie poddają się
niechęci do kolegów, ojców, braci. Łatwiej też wtedy przychodzi
im brak posłuszeństwa wobec osób płci męskiej.
Problemem
jest też wszechogarniająca, wścibska tęczowa ideologia, którą
promują wielkie internetowe platformy filmowe jak Netflix. Pomijając
już fakt, że od lat wszędzie wciskają nam poprawność na tle
rasowym, bo do tego już się przyzwyczailiśmy i nikogo już nie
dziwi murzyn na tronie w XVIII wiecznej Anglii, bombardowani jesteśmy
treściami, za którymi ciężko nadążyć próbując uchronić
dzieci przed ich zgubnym skutkiem.
Problemem jest też
systemowe odchodzenie od piękna, przygody, zdrowych relacji
międzyludzkich czy trudnych tematów jak cierpienie. Współczesne
bajki są hałaśliwe, dziwaczne, sztucznie ,,edukacyjne”,
szablonowe. Nie ma w nich miejsca na wzruszenia, historie są
niespójne, mało wciągające.
Poczynając od antyku, kończąc
na dwudziestoleciu międzywojennym bajki składały się z konkretnej
przestrzeni, świata przedstawionego, emblematycznych postaci,
czarnych charakterów i przede wszystkim morału. Nawet jeśli
przyjmiemy, że taka forma na ekranie się dziś nie sprawdzi,
wypadałoby żeby twórcy pamiętali o budowaniu ciekawej,
chronologicznej opowieści, która pozwoli dzieciom zastanawiać się,
emocjonować, omawiać potem z rodzicami najbardziej poruszające
sceny.
Pamiętam, że w ten sposób rozwijała się wyobraźnia.
Uczucia stawały się tłem do wspomnień.
Dziś natomiast mamy
bajki – seriale, które dzieci oglądają taśmowo i jedyne co im
towarzyszy po seansie to nadaktywność psychoruchowa.
Niezrozumiałym zabiegiem dzisiejszych twórców seriali dla
dzieci jest też udziwnianie postaci. Ciężko znaleźć bajkę w
której mamy zwykłe zwierzęta czy dzieci, zamiast tego mnóstwo
dziwolągów mieszkających na niepodobnych do niczego planetach, czy
w krainach – utopiach. Problemy, które rozwiązują bohaterowie są
błahe, czarne charaktery sprowadzone do błaznowatych, życiowych
niedorajdów, nie mogących tak naprawdę zagrozić nikomu. I
oczywiście przez wielu współczesnych pedagogów opiewane odejście
od ukazywania rywalizacji jako czegoś naturalnego w społeczeństwie.
Wszyscy wygrywają, wszyscy są na podium. Brak w tych kolorowych,
słodkich światach walki o wartości, o dobro, brak roztropności i
brak męstwa – albo serwuje się dzieciom feministki, które
zawalczyły z kompleksami poprzez ucieczkę od odpowiedzialności
(Elsa) albo beznadziejnych chłopców do bicia (Elena, Księżniczka
Zosia).
Kupując książki dla dzieci powinniśmy zwracać
uwagę na wydawnictwa, bo tu bałagan przekazu jest naprawdę
interesujący. Wydawnictwa promujące duńską literaturę
,,terapeutyczną” a właściwie duńską kulturę Dwie Siostry czy
Czarna Owca, oferują nam książki takie jak ,,Mała książka o
kupie”, ,,O seksie” ,,O rasizmie” czy ,,Tajemnica śmierci”.
Nie byłoby w tym nic dziwnego gdyby Skandynawskie podejście do
tematów ,,trudnych” czy ,,wstydliwych” pozostało ostatecznie w
sferze literatury dla ,,młodzieży”. A tu mamy przedział ,,dla
dzieci od 7 lat”.
Książki cechują ponure, surrealistyczne
obrazki z pogranicza brzydoty i popularna dziś karykaturalna kreska.
Treści są dosłowne, narzucające się i niedelikatne. Nie ma to
nic wspólnego z psychologicznym podejściem do dzieci, raczej
,,uporczywa duńska terapia”. Gdzie się podziały ciekawe,
niezindoktrynowane przygody na miarę Dzieci z Bullerbyn? A przecież
minęło tylko kilkadziesiąt lat.
Świat stał się bardzo
roszczeniowy, hałaśliwy, pełen nieoryginalnych kalek, uczący
bezmyślnej przebojowości.
Kontrolujmy barwne uniwersum naszych
dzieci, pokazujmy im piękno, które może wywołać tak cenne
wzruszenie, nie otaczajmy ich tylko pustą praktycznością i nie
wystawiajmy na ciosy ideologii. Jeśli tego nie zrobimy, wyrośnie
nam kolejne pokolenie egoistów i duchowych miernot. Czytajmy i
oglądajmy tylko dla wartości, a nie dla przełamania stereotypu, że
Polacy nie czytają. To ważne, patriotyczne zadanie dla każdego z
nas.
Tym samym chciałabym rozpocząć cykl artykułów
poświęconych estetyce w książkach, filmach i grach komputerowych.
Bez określonego stylu i kierunku w otaczającej nas rzeczywistości,
stajemy się wewnętrznie miałcy, co w dużej mierze wpływa na
odbiór świata.
Czołem!
Malwina
Gogulska